Zaświaty – Krzysztof Fedorowicz (recenzja)

Nie będzie to typowa recenzja książki. Będzie to raczej niezobowiązujący tekst o tym, jak z oczu spada zasłona, jak w ustach czuć smak ignorancji i jak w uszach szumi wezwanie do podróży.

A tak, Zielona Góra. Coś było. Przed drugą wojną. Długie tradycje. Potem nic. No, może przez jakiś czas coś tam jeszcze było. Były na pewno propagandowe filmy z winobrania: „But chłopa polskiego depcze ślady germanizmu na ziemi lubuskiej”. Potem właściwie nie wiadomo, dlaczego tak się skończyło, wszystko zniknęło. Wszystko? Ramiona podnoszą się i opadają. Pewnie komuna, jak zawsze. Dziś winnice znów tam są. Okazuje się, że między „mieć o czymś mgliste pojęcie”, a „coś wiedzieć” jest przepaść. 

A to jest taka piękna historia! Nieznana, poruszająca, namacalna historia! Ludzka historia. Historia ziemi. Nasza historia. Tak, nasza, narodowość nie ma tu nic do rzeczy. Winorośl niepostrzeżenie w wrasta w czasy przeszłe i przyszłe, spaja. Mimo upływu lat, mimo pługu historii, który raz po raz sprawia, że wszystko musi rosnąć od nowa, można odnieść wrażenie, że na pewnych płaszczyznach wcale tak wiele się nie zmienia. Te posplatane ze sobą opowieści sprzed wieków są po prostu niesamowite, rozbudzają ciekawość. Zielona Góra jawi się nie tylko jako miejsce naznaczone wojnami, sporami religijnymi, ale też jako miejsce promieniujące nowymi ideami, miejsce, w którym dzieją się piękne i wielkie rzeczy. Po dziś dzień. 

Te niesamowite historie uderzają mi do głowy i przeszkadzają w trzeźwej ocenie strony formalnej. To książka zanurzona we współczesności, ale jej język jakby należał do innej epoki. Mało kto już tak pisze. Początkowo trudno mi było przedrzeć się przez tę kwiecistość, potem do niej przywykłam, dałam się jej prowadzić i doceniłam pewne jej aspekty. Na przykład to, że wszelkie spostrzeżenia, które mogłyby być kąśliwe, były niczym drobne ukłucia mrozu. Ten chłód się kumulował. Lód pękł tylko w jednym słowie na transparencie. 

To tyle o literaturze i polityce. Teraz będzie o winie. Jego miłośników ucieszyć mogą nie tylko dawne opowieści, opisy winiarskich dziejów i technik czy popularnych niegdyś odmian, ale także wyznania autora, który w czasie teraźniejszym odsłania kulisy pracy w winnicy Miłosz, wzmiankując o pomyłkach i udanych pomysłach. Za każdym razem, gdy na kartach pojawia się winorośl, można poczuć ogrom pasji i wiedzy autora.

Przez literaturę i przez wino można wędrować. I choć ta lektura pasuje do jesiennej aury, do otulenia się kocem i popijania czerwonego wina o aromacie suchych liści, to jednocześnie wzywa do podróży – do Zielonej Góry lub do biblioteki! Chcę ją zobaczyć, chcę wiedzieć więcej.

Biblioteka enofila

Dokumenty drukowane:

Fedorowicz Krzysztof, Zaświaty. Opowieści o nieprzemijaniu, Kraków, Wydawnictwo Wysoki Zamek, 2020.

Dokumenty elektroniczne:

Repozytorium Cyfrowe FINA, dostęp 03.10.2021
Wpisując w wyszukiwarce kombinacje związane z winem, winobraniem, Zieloną Górą można znaleźć kilka dokumentów filmowych z dawnych lat i poczuć nieco wyreżyserowany klimat tamtej epoki.

Narodowe Archiwum Cyfrowe, dostęp 03.10.2021
Nie ma co liczyć na filmy, natomiast można tu znaleźć nieco zdjęć i starych dokumentów. Wyszukiwarka nie jest szałowa, ale gdy zaznaczy się „fotografie”, wyfiltruje „tylko zdjęcia i skany” i wpisze „wino” / „wina” / „winobrania” / „winobranie” to można znaleźć kilka ciekawych zdjęć. Jest tu miszmasz, zdjęcia z Polski i zza granicy, ale jak ktoś nie jest zbyt wybredny, a za to cierpliwy, to znajdzie to, czego szuka.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *